Z natury jestem takim leniem, że aż wstyd!
Od małego moja mama darła się na mnie wniebogłosy: że nieposprzątane,
że znowu spóźniona, że niesystematyczna.
Największy cyrk zaczynał się w momencie kiedy z mojej strony
padało słowo : ZARAZ !
O Matko Boska…to było słowo klucz do jej odpalenia… A że, niezła z niej furiatka, to moje dzieciństwo pełne było krzyku.
Od razu podkreślam, że nie jestem „dziewczyną z patologii” używając słów pewnego znanego rapera.Wieczne napady krzyku w
wykonaniu mojej mamy, są raczej najlepszym powodem do żarcików u nas w domu.
Jesteśmy tolerancyjni, więc szanujemy jej naturalny sposób
bycia i wyrażania swoich emocji takich jak: gniew, szczęście, ekscytacja czy smutek za pomocą darcia.
Przynajmniej nie muszę się zastanawiać jaka będzie jej
reakcja kiedy to przeczyta ;P
Ale tyle o mamie, przejdźmy do taty.
Chodź zapewne będzie twardo zaprzeczał temu co zaraz
napiszę, przykro mi Tato, taka jest bolesna prawda:
To wszystko przez Ciebie!
Znam jedną, jedyną osobę na tym świecie, która zaśnie
wszędzie, naprawdę wszędzie: w gościach, w pracy, na fotelu a nawet w kinie (największy
wstyd mojego dzieciństwa) - Ojciec chrapie jak stary Wartburg, nawiasem mówiąc to
też mam po nim.
W lenistwie powoli
goni go mój brat, ale przed nim jeszcze daleka droga i lata praktyki :)
Zapomniała bym wspomnieć o jeszcze jednym 100% leniu w moim
życiu – kot Cezary, w rzeczywistości jest kobietą, która każdy dzień spędza jak
to koty, leżąc w swoim kojcu. Czarek pije tylko z wanny, nie opłaca jej się zamaczać głowy
w misce, woli ją umyć pod strumieniem wody, którą Ty po wielkich piskach musisz
jej puścić. Okres kiedy zaczynają grzać
kaloryfery , to moment największego strachu o życie kota, nie wstaje nawet do
miski. W lecie siedząc na balkonie nie wzrusza jej nic , nawet
ptaki przelatujące jej przed oczami.
Pasujemy do siebie idealnie, powiedzenie jaki kot/pies taki
właściciel, w tym przypadku jest niesamowicie trafne.
Wracając do mojej skromnej osoby, największy problem mam ze
wstawaniem!
Nie robię tego celowo, tak jest i już!
Całe szczęście mam
cudownego narzeczonego, który budzi mnie co dzień w niepewności, czy
przypadkiem i tym razem nie zostanie zbesztany czy pobity.
Raz nawet obudziłam
się w wannie (dziękuje ci Rafałku mój najcudowniejszy, pracowity mężczyzno).
Firmę otwieramy o 10 – żebym mogła się wyspać, a i tak są
problemy.
Na przeciwko firmy mamy siłownie, na którą od niedawna znów
uczęszczam, najlepsze jest to, że moją największą motywacją nie jest fakt, że może
w końcu przestanę być tłusta :) tylko to, że chodzę na nią w godzinach pracy.
Wymyśliłam nawet swoje małe święto – Syf Day, ma ono miejsce
kilka razy do roku najczęściej na kacu. Podczas obchodzenia święta syfu – nie sprzątam, nie
przebieram się, nie żyje !
Szukając informacji na temat lenistwa, na portalu katolik.pl
(nie wiem jak się tam znalazłam) natrafiłam na tekst: ,,Człowiek
leniwy nie potrafi kochać”- drodzy zagorzali katolicy, obalam waszą teorię!
Kocham: rodziców, brata, spać, leżeć, gnić i
oczywiście Rafałka, który mi na to wszystko pozwala i dopinguje mnie w moim
lenistwie.
Nie czuję się winna czy gorsza, jak trzeba potrafię powstać i wrócić do
żywych, wprawdzie nie chętnie - ale potrafię!
Leniwi! Łączmy się :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz